piątek, 28 czerwca 2013

*Rozdział 5 (sezon II)*

- Zapomnimy? Co Ty gadasz? To co właściwie dla Ciebie było? Zabawa? - mówiłam coraz głośniejszym głosem, mając świadomość, że wszyscy słyszą. Dobrze, że byliśmy w prywatnym samolocie.
- Powiedzmy, że chwila słabości. - powiedział, na co dostał ode mnie silne uderzenie w twarz. Byłam straznie zdenerwowana, czułam, że robię się czerwona ze złości. Om patrzył tylko niewzruszony.
- Chwila słabości?! Żartujesz sobie?! Wiesz co, to jak następnym razem będziesz miał taką chwilę słabości, to idź do klubu, wynajmnij dziwkę i idź się z nią pieprzyć, a mnie zostaw w spokoju i przestań mi robić nadzieję! - wykrzyczłam ze łzami, zabrałam rzeczy i szybko pobiegłam na najdalsze miejsce, położyłam się na odydwu siedzieniach i dałam upust wszystkim emocjom poprzez gęsto spływające łzy. Byłam strasznie zraniona, nikt mnie tak jeszcze nie potraktował, to strasznie bolało. Słyszałam jakieś głosy, ale w tym momencie nic do mnie nie dochodziło.


~*~

*Livia
- Olivia, wstawaj, już jesteśmy! - usłyszałam wołanie, a następnie poczułam mocne szturchnięcia. Podniosłam się z jakże wygodnych siedzeń samolotowych i spojrzałam zaspanymi oczami na radosną twarz Blair. Chwyciłam się ręką za mocno obolałą głowę i zabierając swoje rzeczy, wyszłam razem z innymi z samolotu. Jeżeli chodzi o to co si wydarzyło, to wczoraj wszystko przemyślałam. Postanowiłam, że jeżeli Zayn naprawdę tego chce, to nie będę mu wchodziła w drogę. Przyjechałam tu, żeby odpocząć, więc nie zamierzam się na pewno nad sobą użalać. Co ma być to będzie.

~*~

- To jest nasz hotel? - zapytałam z podziwem patrząc na baseny, bary i całe podwórko hotelu. Po obejściu go dookoła, udaliśmy się do drzwi głównych, nad którymi widniał ogromny, złoty napis 'Hotel Hilton', a pod nim pięć złotych gwiazdek. No no, Horan się naprawdę postarał.
Udaliśmy się do recepcji, po klucz do pokoju. Wszyscy mieliśmy wspólny apartament, który był rozdzielony na trzy oddzielne pokoje. W każdym po jednym, dużym dwuosobowym łóżku, Rozłożenie było oczywiste: Liam z Danielle, Blair z Niallem i ja z Zaynem. Dlaczego tak? Otóże Horan po sytuacji, jaką widzieli z nami w salonie, uznał, że jesteśmy znowu razem i zamówił nam wspólne łóżko. Nie chcieliśmy już robić problemu, no bo w końcu przecież się nie zjemy... Raczej.
Nasz apartamet znajdował się na ostatnim, trzydziestym piętrze i posiadał niewielki, ale uroczy balkon. Po wjechaniu windą, każdy  rozdzielił się do przydzielonych pokoji. Ja uczyniłam to samo. W środku był już Zayn.
- Spię od strony okna. - zaznaczyłam przy wejściu. 
- Nie, ja tam śpię, byłem tu pierwszy. - powiedział spokojnie Malik, ale kłótnia wisiała w powietrzu.
- A wiesz co, już mi się odechciało tej strony. Weż sobie ją. Tylko mam jeszcze prośbę. Nie przyprowadzaj z łaski swojej żadnych lasek na noc. - syknęłam zła. Zayn zrobił zdziwioną minę, jednak po chwili pewnie odpowiedział.

- No przestań, nie bez powodu mam przecież pokój z Tobą. - rzucił złośliwie.
- Nie jestem Twoją dziwką, rozumiesz?! I nie obchodzi mnie, czy powiedziałeś to dla żartów czy nie, po prostu nie życzę sobie takiego traktowania, a jeżeli nie zamierzasz tego zmieniać, to możesz się stąd wynosić już teraz! - krzyknęłam.
- Ej ej ej, przestańcie się drzeć, słychać Was w całym hotelu! - zdenerwował się Horan. W tym momencie Blair szepnęła mu coś na ucho, a on tylko przytaknął i wyszli obydwoje. Czułam, że atmosfera jest napięta, więc zabrałam paczkę papierosów i wyszłam na balkon. Był już wieczór. Widok był śliczny: ocean, plaża, bawiący się ludzie, zakochane pary... Ech jak ja im zazdroszczę tego szczęścia.. Odpaliłam papierosa i powoli zaciągałam się dymem.


- Po co mnie wołałaś? - wyrwał mnie z przemyśleń suchy głos Mulata.
- Ja Cie nie wołałam. - odpowiedziałam zdziwiona. Odruchowo spojrzęliśmy w stronę drzwi, tam stała już Blair.

- Tak więc, dopóki się nie pogodzicie, to będziecie tu siedzieć, my idziemy na imprezę, a i macie tu jakieś jedzenie, pa. - powiedziała rzucając nam jakiś koszyk i szybko zamknęłą drzwi na klucz. To to świetnie.
- I widzisz co zrobiłaś? - zapytał zły Mulat.
- Serio? Nawet o to będziesz mnie obwiniać? Zresztą, czego ja się po Tobie mogę spodziewać... Jesteś okropny Zayn, wiesz? Dobrze, rozumiem, zdradziłam Cię, ale czy to znaczy, że teraz do końca życia będziesz mnie traktować, jak bezuczuciową dziwkę, którą można tylko wykorzystać, a następnie wyrzywać się i obrażać? - spytałam z wyrzutem. Po raz pierwszy zdecydowałam się na taką szczerość. Zayn najwyraźniej nie takiej odpowiedzi się spodziewał, bo nic nie odpowiadał, a jego twarz wyrażała zdziwienie.
- Naprawdę tak to wszystko odbierasz? - zapytał po dłuższej chwili ciszy.
- Tak, dokładnie tak. - odpowiedziałam stanowczo.
- Nie wiem co mam Ci teraz powiedzieć, to wszystko wymknęło się spod kontroli. - powiedział.
- Wszystko, czyli co?
- Ta sytuacja, moje uczucia, Ty, zespół. To nie miało tak być. Chciałem się zemścić, ale z drugiej strony chciałem, żeby było jak dawniej, ale potem ta sytuacja z Perrie... PRzepraszam, że Ci nie uwierzyłem od razu. - wyznał.
- Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. - powiedziałam, po czym rzuciłam mu się w objęcia. Po chwili zaczęłam go namiętnie całować. Po chwili on również zaczął odwzajemniać pocałunek. Już myślałam, że jego słowo znaczą to, że chce, żeby naprawdę było jak dawniej, ale on nagle oderwał się ode mnie.
- Nie mogę. - szepnął ze smutkiem. Napełniło mnie wtedy okropnie uczucie. Żal zalał całe moje ciało. Postanowiłam powiedzieć wszystko, co czuję. Teraz nie mam już nic do starcenia.
- Znowu to robisz... Ile jeszcze razy mnie tak zostawisz? Zastanów się, co powiedziałeś przed chwilą, a co robisz teraz.. Niszczysz mnie Zayn. Przez ten cały czas odrywasz mi po kawałku serca. Kocham Cię całą sobą, a Ty ciągle dajesz mi nadzieję, że już będzie dobrze, a potem tak po prostu zmieniasz zdanie. Może masz rację, nie rozumiem tego, ale w takim razie wytłumacz mi, wytłumacz mi, dlaczego moja miłość do Ciebie musi tak boleć, dlaczego przez Ciebie, muszę wylewać codziennie w poduszkę hektolitry łez? Chciałeś zemsty? Oj uwierz mi, że już dawno jej dokonałeś, teraz po prostu rozpierdalasz mnie od środka, czuję się, jakbyś miał guzik do bomby, która jest we mnie i w każdym momencie możesz go nacisnąć i po prostu mnie zniszczysz, zresztą już to zrobiłeś. Zrobiłeś to przed chwilą, zrobiłeś to wczoraj, robisz to codziennie. Codziennie wybucha we mnie kolejna bomba, ale wiesz co? Ja kolejnej bomby już nie zniosę, więc jeżeli masz w sobie choć odrobinę uczuć, to przestań mnie wreszcie ranić i po prostu zniknij, albo zostaw mnnie w spokoju, bo na to, żebyś mnie pokochał nie ma już żadnych szans. - wyznałam nie zwracając uwagi na strumienie łez spływające po mojej twarzy. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z taką pustką, z takim smutkiem, żalem. Ale to nic już nie zmieni. Ja chcę mieć sprawę jasną. Z mojej strony to wszystko, teraz jego kolej. Mam nadzieję, że nie będzie mnie już ranił. Niech pieprzą się wszyscy, którzy powiedzieli kiedykolwiek, że miłość jest najpiękniejszą rzeczą w życiu człowieka, bo ja jestem dowodem idealnym na to, że to zwykłe kłamstwa.
Odwróciłam się i skuliłam się w kącie balkonu. On zrobił to samo z drugim kątem.



'Gdy nie otrzymamy miłości,jesteśy zranieni.
Gdy nie dajemy miłości,okaleczamy.
'





Przyznam szczerze, że płakałam pisząc ten rozdział, no cóż nie należy on do wesołych. W następnym będzie oczywiście ciąg dalszy i obiecuje, że będzie ciekawy, mam nadzieję, że może dzięki następnemu trochę zrozumiecie Zayna, bo jego zachowanie nie jest przecież bez przyczyny. Ja na przykład świetnie go rozumiem.
Pytaliście się co z Harry'm. Nie bójcie się, wróci. Ja mam wszystko zaplanowane, już nie długo znów zawita w moim blogu (:
Ktoś pytał, czy będę dodawać rozdziały częściej w wakacje. Owszem, będę, ale nie wtedy, gdy gdzieś wyjadę. Niestety w przyszłym tygodniu taka sytuacja będzie, ponieważ jadę do babci, oczywiście będę odwiedzać bloga, ale nie będę miała czasu napisać rozdziału, bo nie jadę tam sama (: Także niestety następny rozdział pojawi się najwcześniej w następny piątek, ale w nocy.
W tym czasie komentujcie, ale kochani, okażcie więcej wyrozumiałości dla Malika, ja osobiście go uwielbiam <3
Dziękuję, że dodajecie się do obserwatorów, że komentujecie, że Was przybywa i mam nadzieję, że ten rozdział też ocenicie. Jak myślicie, co Wasza Weronika wymyśli w kolejnych rozdziałach? C:

Btw wiem, że krótki i mogły być błędy oraz literówki, ale nie sprawdzałam, chciałam szybko dodać, bo wiem, że czekacie  :33




poniedziałek, 24 czerwca 2013

*Rozdział 4 (sezon II)*

Dawno tak dobrze się razem nie bawiliśmy. Zauważyłam, że chłopak mi się przygląda, więc również się na niego spojrzałam i uśmiechnęłam. On jednak zaczął się do mnie przybliżać...


*Livia
Czułam jego przyśpieszony oddech na mojej twarzy. Delikatnie odchyliłam się do tyłu i przymknęłam oczy. I wtedy to się stało. Poczułam jak jego miękkie wargi delikatnie dotykają moje. Mimowolnie zadrżałam. Tyle na to czekałam. Od razu zaczęłam odwzajemniać pocałunek, a już po chwili wplotłam palce w jego bujne czarne włosy. Z sekundy na sekunde pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, rozchyliłam usta pozwalając tym samym, aby język Zayna wsunął się do moich ust. Zaczęliśmy walczyć o dominacje. Co jakiś czas ciągnęłam go za włosy, natomiast jego ręce bładziły pod moją koszulką. Oplotłam go nogami w pasie i zwinnym ruchem przekręciłam się tak, że leżałam na nim okrakiem i obdarowywałam coraz to gorętszymi pocałunkami. W końcu pozbawił mnie koszulki, a następnie zaczął majstrować przy zapięciu od stanika, niestety wtedy stało się coś, czego się nie spodziewaliśmy.
- Yyyy przepraszam? - powiedział Liam z otwartą ze zdziwienia buzią. Za nim stała Danielle, której mina była bardzo podobna.
- To nie to co myślicie, to znaczy yy.. ee no my, no wiecie, no ten idę spać. - wydukałam, po czym z burakiem na twarzy zeszłam z równie zawstydzonego Mulata i zebrałam z dywanu moją bluzkę. Po chwili Malik również wstał i udał się w kierunku schodów delikatnie chichocząc pod nosem. Szybko pomknęłam za nim i niby przypadkowo szłam koło niego. Niestety nic nie zrobił, oboje udaliśmy się do swoich pokoi, jednak ja miałam w głowie jeszcze jednek chtry plan. Szybko chwyciłam pudełko z papierosami i zapalniczkę, a następnie pobiegłam na balkon, który dziele z Mulatem. Kiedy weszłam kąciki moich ust uniosły się ku górze. Ach jak ja go dobrze znam, już tam stał i palił. Kiedy mnie zobaczył mocno zaciągnął się szlugiem, a następnie pociągnął mnie do siebie za rękę i wpił się w moje rozgrzane od poprzednich pocałunków wargi, wpuszczając tym samym dym do moich ust.




Po chwili oderwał ode mnie usta i mocno do siebie przytulił całując moją głowę.
- Dobranoc. - szepnął i oddalił się w drzwiach swojego pokoju. Zrobiłam to samo.

~*~

- Możecie się ruszyć, zaraz się spóźnimy no! - krzyczałam na chłopaków, którzy jak zwykle wstali za późno, zresztą Blair wcale nie była od nich lepsza, tylko Danielle wstała razem ze mną i pomogła mi naszykować śniadanie,zrobić kanapki na drogę i takie tam.
- No już idzimy, nie drzyj się kobieto! - burknął obrażonym głosem Niall. Podeszłam do niego i pstryknęłam palcami w ucho.
- No już nie obrażaj się. - powiedziałam i go przytuliłam.
- Yhym. - odkrząknęła Blair, na co wszyscy się zaśmiali.
- Ty też chodź. - uśmiechął się blondynek.
- Dobra starczy tego przytulania, taksówka po nas przyjechała. - zarządziła Danielle, a my tylko skinęliśmy główami i zabierając ze sobą torby ruszyliśmy do auta.

~*~

Na lotnisku było bardzo mało ludzi, zdziwiły mnie to. Po raz pierwszy widziałam go w takiej odsłonie. Wreszcie zobaczyłam jak oono właściwie wygląda.



                                                                                     



Pewnie 'podziwiałabym' je dłużej, ale w głośnikach rozbrzmiał miły głos informujący, że pasażerowie prywatnego samolotu (tu wypowiedziała jakąś nazwę, której nie umiem powtórzyć) są proszeni tu i tu.
Już po chwili byliśmy na odpowiednim miejscu i po kontroli i zapakowaniu bagaży udaliśmy się do środka samolotu. Miejsc było sporo, ale woleliśmy usiąść, że tak powiem w kupie. Ponieważ miejsca były podzielone po dwie osoby, to Niall usiadł z Blair, Liam z Danielle, a mi został Zayn. Pomyślałam, że po wczorajszym wieczorze będzie to idealne wyjście, jednak kiedy tylko się dosiadłam, on wsadził słuchawki w uszy i odwrócił głowę w stronę okna. Zrobiło mi się jakoś dziwnie, nie wiedziałam co mam zrobić. W pierwszej chwili miałam to zignorować, ale wolałam załatwić to tu i teraz.
- Yyy Zayn? - powiedziałam szturchając go w ramię. Za pierwszym razem się nie ruszył, ale panęłam go drugi raz, lecz o wiele mocniej i poskutkowało.
- Ała! - pisnął zły.
- Trzeba było nie udawać głuchego. - odburknęłam zirytowana.
- O co Ci znowu chodzi? - zapytał zdziwiony.
- Mi?! To może Ty m powiedz, co Ty w ogóle robisz. Wczoraj wydawało mi się, że... - zaczęłam z uśmiechem na myśl o tym, co było wzoraj.
- To źle Ci się wydawało. Przemyślałem wszystko i lepiej będzie, jak o tym zapomnimy. - powiedział z powagą.
- Zapomnimy? Co Ty gadasz? To co właściwie dla Ciebie było? Zabawa? - mówiłam coraz głośniejszym głosem, mając świadomość, że wszyscy słyszą. Dobrze, że byliśmy w prywatnym samolocie.
- Powiedzmy, że chwila słabości. - powiedział, na co dostał ode mnie silne uderzenie w twarz. Byłam straznie zdenerwowana, czułam, że robię się czerwona ze złości. Om patrzył tylko niewzruszony.
- Chwila słabości?! Żartujesz sobie?! Wiesz co, to jak następnym razem będziesz miał taką chwilę słabości, to idź do klubu, wynajmnij dziwkę i idź się z nią pieprzyć, a mnie zostaw w spokoju i przestań mi robić nadzieję! - wykrzyczłam ze łzami, zabrałam rzeczy i szybko pobiegłam na najdalsze miejsce, położyłam się na odydwu siedzieniach i dałam upust wszystkim emocjom poprzez gęsto spływające łzy. Byłam strasznie zraniona, nikt mnie tak jeszcze nie potraktował, to strasznie bolało. Słyszałam jakieś głosy, ale w tym momencie nic do mnie nie dochodziło.

'Kochać kogoś, a później stracić, to jak kupić szczęście i łzami zapłacić

 Łzy nie są oznaką słabości

.. Łzy są kroplami krwi duszy..
.'




:)) Cześć Wam. Tak jak mówiłam, rozdział jest szybciej, w ogóle teraz rozdziały będą częściej, ponieważ mam wakację i dużo wolnego czasu, niestety w przyszłym tygodniu wyjadę, ale dodam rozdział przed tym i napiszę Wam co i jak :) Troszkę mi smutno, że pod ostatnim rozdziałem są tylko 4 komentarze, ale rozumiem, może Wam się nie podobało, choć wolałabtym, abyście nawet jeśli się nie podoba, skomentowali i napisali dlaczego, bo chciałabym to poprawić. Z tego rozdziału jestem zadowolona, mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu. Więc jak myślicie, co teraz będzie? Co wydarzy się na wakacjach? Zradzę Wam, że w następnych rozdziałach będzie dużo akcji z Olivią i Zaynem, tak więc komentujcie, a rozdział będzioe szybciej, do zobaczenia ((:

*Przepraszam za ewentualne błędy i literówki, ale nie sprawdzałam.*









wtorek, 18 czerwca 2013

*Rozdział 3 (sezon II)*

Westchnęłam głośno i energicznie zapukałam trzykrotnie w drzwi. Po chwili zauważyłam w nich zaspaną postać mulata.
- O przepraszam, nie wiedziałam, że śpisz. - powiedziałam speszona.
- Nic się nie stało i tak nie mogłem zasnąć przez ten hałas, wejdż, co się stało? - spytał przeszywając mnie wzrokiem.
- Muszę Ci coś wyznać. Chciałam Ci to powiedzieć wcześniej, ale byłeś w szpitalu i wolałam poczekać do Twojego powrotu. - mówiłam z przekonaniem, aby brzmieć wiarygodnie.
- Rozumiem, a więc o co chodzi? - zapytał z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
- Zayn, Ty nie pamiętasz wszystkiego.
- To znaczy?
- W tym wypadku straciłeś częściowo pamięć z ostatnich miesięcy. Stąd miałeś te zaburzenia w datach. - wyjaśniłam.
- No dobrze, ale w takim razie czy w tym czasie wydarzyło się coś, co było ważne, a tego nie pamiętam? - spytał poważnym głosem.
- Tak.
- Co takiego?
- Ja miałam romans z Hazzą. - wyznałam, a jego źrenice diametralnie się rozszerzyły.



*Livia
Patrzyłam na jego twarz, ale on przez dłuższą już chwilę nie wyrażał żadnych emocji. Nic nie powiedział, tylko zaczął krążyć po pokoju. W końcu podszedł do oka, przystanął. Ja również udalam się w to samo miejcse, tylko obok.
- Zayn, powiedz coś. - powiedziałam łamiącym głosem. Usłyszałam nagle jego śmiech. Dobra, jest po wypadku, ale lekarze nie wspominali o jakiś zaburzeniach psychicznych.
- Z czego się śmiejesz? - zapytałam zdziwiona.
- Z Ciebie. - odrzekł poważnym tonem, po czym znów zachichotał.
- Zayn kurwa, możesz mówić jaśniej! - zażądałam.
- Dobrze już, nie stresuj się tak, bo okresu dostaniesz. - odpowiedział puszczając mi oczko, co mnie tylko jeszcze bardziej zdenerwowało, więc rzuciłam mu groźne spojrzenie. On tylko podniósł ręce w geście obronnym i usiadł na łóżku, po czym poklepał trzy razy miejsce obok. Już po chwili oboje siedzieliśmy koło siebie, a ja czekałam na jego słowa.
- Wiem wszystko, nie miałem żadnego zaniku.. No dobra może pierwszego dnia coś mi się pomieszało, ale potem wiedziałem wszystko. Byłem ciekawy co zrobisz tym razem i muszę przyznać jestem pod wrażeniem, że tak szybko się przyznałaś, nono robisz postępy. -wyjaśnił ze śmiechem. 
- Ty idioto! wiesz jak się martwiłam?! - powiedziałam, po czym zaczęłam udeżać go pięściami w jego nagi tors. 
- Proszę Cie, nie uwierzę, że Ty byś nie wykorzystała takiej okazji na moim miejscu.
- Okazji?
- Yyy no wiesz o co mi chodzi. - powiedział zagryzając wargę. Zaśmiałam się, ale po chwili przypomniałam sobie jedną rzecz, a moja twarz natychmiast zopstała przybrana smutkiem.
- Co jest? - zapytał Mulat/
- Nic.
- Przecież widzę.
- No bo teraz wszystko będzie jak dawniej, znowu. - powiedziałam z żalem.
- Olivia... - zaczął wstając z glośnym westchnięciem. - Co ja mam Ci powiedzieć, co? Przecież wiesz, jaka jest sytuacja. Kiedyś może Ci wyjaśnie w czym rzecz, ale nie teraz.. Idź już do siebie. - powiedział i kucnął przede mną. Złapał moją twarz w dłonie, po czym delikatnie musnął moje usta. 
- Przepraszam. - szepnęłam.
- Ja wiem, ale jesteśmy w takim momencie, że zwykłe przepraszam nie wystarczy. Lepiej będzie dla nas, jeżeli będziemy siebie unikać, zobaczysz. - powiedział ze smutkiem, choć próbował brzmieć przekonująco. Pokręciłam tylko przecząco głową i ze łzami opuściłam jego pokój. Ile jeszcze razy dostanę od niego kosza? Zaczynam się zastanawiać, czy jest jeszcze choć mały procent szansy, że do siebie wrócimy. Chyba powinnam go posłuchać, to koniec. Od jutra się unikamy, mimo że mieszkamy w tym samym domu.. Eh to samo w sobie jest jakieś śmieszne.

*Następnego dnia rano
- Livia! - obodziło mnie wołanie z dołu.
- Co?! - odkrzyknęłam.
- Chodż, mamy rozmowę! - odpowiedziął mi kolejny krzyk. Niechętnie, ale zeszłam, a raczej zwlekłam swoje ciało z łóżka i udałam się do łazienki, a następnie w eksprespwym czasie sprawiłam, że wyglądałam na tyle dobrze, że mogłam zejść na dół. Chwyciłam tylko jakieś pierwsze lepsze ubranie i ruszyłam schodami na dół. Tak siedzieli wszyscy, nawet Lou i Miki, oczywiście beż Hazzy.
- Usiądź. - powiedział mój tata. Posłuchałam go i zajęłam miejsce na fotelu obok Nialla.
- Mamy dla Ciebie raczej smutną wiadomość. Chłopcy postanowili zakończyć swoją działalność, może czasem jakiś wywiad, sesja, to wszystko. Pieniędzy i tak im starczy, ponieważ przez ten czas zarobili ogromne pieniądze. Louis z Miki przeprowadzają się do Nowego Yorku, a Niall z Blair zamieszkają w Londynie, ale kilka ulic dalej. Ja wracam do Polski, podejrzewam, że będziesz chciała tu zostać z Zaynem, Liamem i Danielle, ale wiedz, że mój dom zawsze czeka na Ciebie otworem. Wyjeżdzam w sumie zaraz, bo mam samolot, więc musisz szybko się zdecydować.
- Tato... Zostanę tutaj. Jest mi tu dobrze, mam Blair i chłopaków, będę Cię czasem odwiedzać. - zadecydowałam. Nawet nie pomyślałam, że mogłabym wrócić, co to to nie.
- Dobrze, rozumiem, jesteś już dorosła. W takim razie ja zabieram swoje rzeczy i do zobaczenia! - powiedział tata, po czym wszyscy go wyściskaliśmy, a chłopaki podziękowali za współpracę. Miki i Lou również już poszli, rzeczy mieli w domu Miki, więc po pożegnaniu udali się tam, ponieważ także mieli za kilka godzin samolot.
- No to my też będziemy się pakować, ale wiecie będziemy często wpadać. - powiedział radośnie Niall.
- Poczekajcie, mamy wakacje, może wyjedźmy gdzieś razem?  - zapytałam przygnębiona tym, że wszyscy odchodzą.
- Hej, czemu nie? - krzyknął radośnie Blondynek.
- To gdzie?
- Może jakieś ciepłe kraje, albo wyspy.. - rozmarzył się Zayn.
- Mam! Może to zbyt pospolite, ale wyjedźmy na Hawaje! - krzyknął Liam, a wszyscy radośnie mu przytaknęli.
- Ale po co czekać, ja zarezerwuje jakiś hotel i możemy wyjechać nawet jutro! Tylko pewnie Lou i Miki nie pojadą, bo się przyprowadzają.. No trudno, czyli jedzie tak ja, Blair, Liam, Danielle,  Zayn i Olivia, sześć osób, da się załatwić! - Horanek gadał jak nakręcony. Nie wiedziałam, że mój pomysł tak się spodoba.

~*~

Kilka godzin później, Niall, dzięki swoim 'znajomością' załatwił na hotel i prywatny samolot, mieliśmy odleciać jutro o 10, więc od razu po tej informacji się spakowaliśmy. Teraz każdy zajął się swoimi sprawami.
- Ale na pewno nie chcecie iść z nami? - dopytywał Liam.
- Nie. - odpowiadał po raz 468927836 Zayn. Ja też miałam już dosyć tego męczenia. Co prawda nie powinniśmy z Malikiem zostawać sami, skoro mamy o sobie zapomnieć, ale cóż, jak nie chciał ze mną zostawać, to mógł iść z nimi na tę imprezę. Swoją drogę impreza tuż przed wyjazdem na wakacje... iezbyt mądre. 
- No to nie, ale żeby nie było, że Was nie zabraliśmy. - powiedziała Danielle, po czym usłyszeliśmy tylko trzask drzwi.
- Oglądamy film? - zaproponował Malik. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie miałam zamiaru przesiedzieć tego wieczoru w swoim pokoju, więc zgodziłam się. Wzieliśmy popcorn, chipsy i takie tam, po czym zajeliśmy miejsce na kanapie, a Zayn włączył 'American Pie'. No tak, dać facetowi wybierać film...

~*~ 

- Och Thomas mocniej, mocniej, och! - takie dzwięki przyprawiły nas z Zaynem o wybuchy śmiechu. Dawno tak dobrze się razem nie bawiliśmy. Zauważyłam, że chłopak mi się przygląda, więc również się na niego spojrzałam i uśmiechnęłam. On jednak zaczął się do mnie przybliżać...




Na początku chcę wyjaśnić, dlaczego dopiero teraz. Otóż wiadomo, jest koniec roki, a mi jak każdemu zależy na ocenach. Udało mi się wywalczyć zmierzoną średnią, więc jestem z siebie zadowolona, iestety musiałam to zrobić kosztem tego, że rozdział pojawił się z dużym opóźnieniem. Przepraszam, ale musicie to zrozumieć. Teraz są już właściwie wakacje, więc będę miała o wiele, wiele więcej czasu.
Druga sprawa: bardzo uraził mnie komentarz dziewczyny, która napisała, że sądzi, że bez słowa zostawiłam bloga. Nie było to miłe tym bardziej, że pod poprzednim rozdziałem była notka, w której napisałam, że bloga nie zostawię, więc taki komentarz dał mi do zozumienia, że to co piszę pod rozdziałem, do niektórych w ogóle nie trafia. Dziękuję, to w sumie tyle. Jeszcze raz przepraszam, a następny rozdział będzie szybciej, będzie ciekawszy i dłuższy.

Przepraszam za błedy, ale już nie sprawdzałam.

sobota, 1 czerwca 2013

*Rozdział 2 (sezon II)*

*Olivia

Wsiadłam do mojego auta i ruszyłam do szpitala. Słowa Louisa mimo wszystko bardzo mnie zabolały. Wiedziałam, że zrobiłam źle, ale nie spodziewałam się, że doprowadzę do takiego stanu najradośniejszego członka zespołu. Było mi przykro, ale sama sobie na to zapracowałam. Zaczęłam poważnie myśleć, czy ukrywając przed Malikiem prawdę aby na pewno robię dobrze. Przecież to, że się kiedyś dowie jest pewne. Jak nie ode mnie, to choćby od Lou, ale się dowie. Z drugiej strony mówiąc mu skażę się na kolejne czekanie i uganianie się za nim, aż w końcu zdarzy się cud i zechce ze mną być. Cóż, moja przyszłość nie zapowiada się zbyt kolorowo. Dobrze, że chociaż innym się układa. Tomlinson jest szczęśliwy z Miki, szkoda mi, że się z nią tak oddaliłam, ale chyba tak musiało być, to również moja wina, bo po prostu nic jej nie mówiłam, i pozwoliłam na to, aby zaprzyjaźniła się z Perrie. Oczywiściewe zrozumiała swój błąd, ale cóż z tego, jak było już za późno. Blair i Niall wyglądają na prawdziwie zakochanych, co prawda Horan nadal nie zapomniał jej jej "wybryku", ale po prostu ją kocha całym sobą i to dosłownie. Nikt się nie spodziewał, że ten blondynek jest w stanie pokochać kogoś bardziej niż jedzenie, a jednak. Liam i Danielle to chyba sprawa oczywista, nigdy nie widziałam, żeby ktoś był w sobie tak zakochany jak oni, urocza z nich para. A Harry... No cóż, Harry to Harry. Nie wiem nawet gdzie jest. Dobrze, rozumiem wyszło jak wyszło, ale nie powinien wyjeżdżać, przecież zespół.. Chociaż tak naprawdę zespołu nie ma i nie wiem, czy chłopaki kiedykolwiek dojdą w tej sprawie  do porozumienia..
Myślałabym dalej, ale usłyszałam głośne trąbnięcie i zorientowałam się, że z tego wszystkiego jechałam pod prąd. W ostatniej chwili udało mi się wrócić na swój pas.
- Olivia, ogarnij się. - powiedziałam policzkując sama siebie i w myślach karcąc za to, że mogłam spowodować wypadek. Na szczęście dojechałam już do celu mojej jakże ciekawej podróży. Zdecydowanie wysiadłam z samochodu i podążyłam w stronę wejścia do szpitala. Szybko udałam się do sali numer 3 i na chwilę stanęłam przed drzwiami, aby zobaczyć co robi Zayn.
On leżał na łóżku szpitalnym, nie spał.  Obok krzątała się młodziutka pielęgniarka. Była bardzo ładna i wyraźnie próbowała flirtować z moim chłopakiem. On jednak ku mojejmu zaskoczeniu wyraźnie próbował dać jej do zrozumienia, że nie jest zainteresowany. Kąciki moich ust momentalnie uniosły się do góry i z bananem na twarzy weszłam do sali.
- Em.. przepraszam, jeśli pani w czymś przeszkodziłam.. - obrzuciłam pielęgniarkę złośliwym uśmiechem - Ale przyszłam odwiedzić mojego CHŁOPAKA. - powiedziałam akcentując ostatnie słowo. Kobieta zaczerwieniła się i natychmiast wyszła. Usłyszałam gromki smiech z rogu sali i od razu spojrzałam pytająca na Mulata.
- Jesteś zazdrosna. - stwierdził z uroczym uśmiechem.
- Może troszkę. - odpowiedziałam krzyżując ręce na piersiach.
- No już, nie obrażaj się tak, tylko choć wreszcie do mnie. - poprosił. Ze śmiechem podeszłam bliżej niego i usiadłam na brzegu jego łóżka. Poczułam ciepłą dłoń na swoim policzku.
- Kocham Cię. - szepnął przybliżając swoje usta do mojego ucha. Mimowolnie zadrżałam. Tyle czekałam na te słowa. Z jednej strony miałam świadomość, że on może nie wiedzieć co mówi, ale z drugiej i tak miałam szczerą nadzieję, że to prawda.
- Ja Ciebie też i to bardzo. - powiedziałam pewnie kiwając głową.

*3 tygodnie później

Dziś Zayn wychodził ze szpitala, byłam z tego powodu naprawdę szczęśliwa. Przez ostatnie  dni praktycznie cały czas u niego przesiadywałam. W domu sporo się zmieniło. Tomlinson się wyprowadził, postanowił zamieszkać razem z Miki i kupili sobie wspólny dom. Wprowadziła się do nas Danielle. Co prawda często wyjeżdża, ale póki może to jest razem z nami. Daje wszystkim ogromne wsparcie. Wystarczy na nią spojrzeć i buzia sama się uśmiecha. To naprawdę niezwykła osoba, traktuję ją jak starszą siostrę.  O Hazzie na razie niestety nie ma żadnych wieści. Zaczynam się trochę martwić. Boję się, że zrobił coś głupiego.

~*~

Czekałam przed szpitalem na Malika, który załatwiał ostatnie sprawy związane z wypisem. Po chwili zobaczyłam jego uśmiechniętą od ucha do ucha twarz. Był już całkowicie zdrowy, gips również zdjęli. Jedyne co nie wróciło to pamięć z tych kilku miesięcy. Lekarze mówią, że to normalne, więc teorytycznie nie mam powodów do zmartwień, tylko że doktor powiedział również, że pamięć może w każdej chwili wrócić.
- Cześć kochanie! - zawołał w moim kierunku, po czym zostawił na moim policzku mokrego całusa.
- No cześć, dobrze że już wracasz do domu, tęskniłam za Tobą. - stwierdziłam po czym zatopiłam twarz pod wpływem uścisku w jego klatkę piersiową. Staliśmy tak przez pewien czas, gdy nagle poczuliśmy zimne krople deszczu na zdecydowanie za cienko ubranym ciele.
- No tak Londyn*** - powiedziałam ze śmiechem.
Droga do domu minęła spokojnie. Cały czas rozmawialiśmy właściwie o wszystkim. Bardzo przyjemne uczucie rozmawiać tak z kimś, kto jeszcze miesiąc temu cię nienawidził.
Gdy przekroczyliśmy próg drzwi od razu zauważyłam że coś nie gra. Było cicho, zbyt cicho. Po chwili usłyszałam krzyki i zorientowałam się, że domownicy przygotowali imprezę powitalną dla Zayna z okazji wyzdrowienia. No cóż ci debile zawsze znajdą sobie jakiś powód do urządzenia imprezy. Było mnóstwo osób, większość z nich nawet nie znałam. Tak więc zapowiadała się ciekawa noc.

~*~

Minęło już kilka godzin od rozpoczęcia zabawy. W koło przewijało się mnóstwo pijanych ludzi. Ja nie wypiłam praktycznie nic, ale to nie ograniczało mnie do tego, aby się nie bawić. Tym razem trafiłam w objęcia Liama, który mimo iż również nic nie wypił, to świetnie obracał mną na parkiecie. Po chwili nie wiem jak to zrobił, ale przycisnął mnie do ściany w kuchni. Było tam ciemno, nikogo nie było. Moje ciało zesztywniało, bo miałam wrażenie, że chce mnie pocałować, a kiedy otworzył usta byłam już tego pewna, więc zdecydowanie, wkładając w to wszystkie siły go odepchnęłam.
- Co Ty robisz? - spytał zdziwiony, przykładając dłoń do bolącego łokcia, którym uderzył o ścianę.
- Chciałeś mnie pocałować! - wyrzuciłam zła.
- Że co? - zapytał, po czym zaczął się śmiać conajmniej jak jakaś małpa
- I z czego rżysz, ciekawe co powie na to Danielle! - odrzekłam triumfalnie, a on zrobił zdziwioną pomieszaną ze złością minę.
- Odbiło Ci? Chciałem z Tobą porozmawiać, na osobności. Nie moja wina, że każdy dotyk odbierasz jako chęć zrobienia czegoś więcej. Ja to nie Harry. - wyjaśnił, a ja poczułam, że robię się czerwona ze wstydu. Dobrze, że było ciemno.
- Przepraszam, źle to odebrałam. To o czym chcesz porozmawiać? - zapytałam nadal speszona tym całym zajściem. Przecież to Liam, nie wiem jak mogło mi wpaść do głowy coś tak głupiego.
- O Zaynie. - powiedział, a ja osunęłam się na ścianie i usiadłam na podłodze. Po chwili obok mnie usiadł Payne.
- Wiem, co chcesz mi powiedzieć. - stwierdziłam smutno.
- Nie możesz, a nawet nie masz prawa go dłużej okłamywać, a poza tym lepiej żeby dowiedział się od Ciebie, niż choćby nawet z mediów. - powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
- Boję się Liam. - poczułam łzę spływającą po moim policzku.
- Kochasz go? - spytał Payne.
- Tak. - powiedziałam zdecydowanie.
- To musisz być z nim szczera, musisz zrobić wszystko, żeby był szczęśliwy, nawet jeżeli w jego obrazie szczęścia nie ma dla Ciebie miejsca.
- Jesteś bardzo mądry, dziękuję Ci, masz rację. - odpowiedziałam, po czym przytuliłam chłopaka. Następnie wstałam. Idąc do pokoju Zayna powtarzałam w myślach słowa Li. "Nawet jeżeli w jego obrazie szczęścia nie ma dla Ciebie miejsca". Westchnęłam głośno i energicznie zapukałam trzykrotnie w drzwi. Po chwili zauważyłam w nich zaspaną postać mulata.
- O przepraszam, nie wiedziałam, że śpisz. - powiedziałam speszona.
- Nic się nie stało i tak nie mogłem zasnąć przez ten hałas, wejdż, co się stało? - spytał przeszywając mnie wzrokiem.
- Muszę Ci coś wyznać. Chciałam Ci to powiedzieć wcześniej, ale byłeś w szpitalu i wolałam poczekać do Twojego powrotu. - mówiłam z przekonaniem, aby brzmieć wiarygodnie.
- Rozumiem, a więc o co chodzi? - zapytał z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
- Zayn, Ty nie pamiętasz wszystkiego.
- To znaczy?
- W tym wypadku straciłeś częściowo pamięć z ostatnich miesięcy. Stąd miałeś te zaburzenia w datach. - wyjaśniłam.
- No dobrze, ale w takim razie czy w tym czasie wydarzyło się coś, co było ważne, a tego nie pamiętam? - spytał poważnym głosem.
- Tak.
- Co takiego?
- Ja miałam romans z Hazzą. - wyznałam, a jego źrenice diametralnie się rozszerzyły.


***Dla jasności oni z powodu zaistniałych wydarzeń przerwali trasę koncertową i wrócili do Londynu. W powieści jest teraz koniec czerwca. Za niezgodności w datach strasznie przepraszam, ale ciężko jest się w tym wszytkim połapać.


Oto i kolejny rozdział. Chciałabym Was ogromnie przeprosić za to, co napisałam pod ostatnim rozdziałem. Wstyd się przyznać, ale dostałam porządny ochrzan od ludzi na gg i uświadomiłam sobie, że zostawiając to opowiadanie i Was zachowałabym się okropnie. Postanowiłam, że choćby tego bloga miała czytać jedna osoba, to dopiszę go do końca. Dziękuję tym, którzy mimo moich humorów zostali ze mną do tego momentu, bo ze smutkiem muszę przyznać, że trochę Was odeszło. Pod ostatnim rozdziałem było tylko 4 komentarze. Mam nadzieję, że może niektórzy jeszcze wrócą, a Ci którzy są, zostaną. Postaram się regularnie w każdy weekend dodawać rozdziały, a czasem może i na tygodniu bo niedługo wakacje. Oczywiście miło by mi było, gdybyście skomentowali ten rozdział, nawet jeśli miałby to być niezbyt miły komentarz. Także dziękuję za wszystkie kopy w tyłek i zachęcam do wyrażania pod rozdziałem SZCZERYCH opinii.

Za wszystkiem błędy bardzo przepraszam.