- Jesteś jeszcze większą suką niż Perrie. - powiedział Zayn, dosyć spokojnie jak na takie zdanie. Poczułam się tym lekko dotknięta, ale przeanalizowałam słowo po słowie. Nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Z jednaj strony uważałam, że to nie prawda, no bo to ona go oszukała. Z drugiej jednak wiem, że ma rację. No bo to fakt, poznał ją przeze mnie. Przez to wydarzenie w domu.
Stałam spokojnie patrząc się na jego twarz. Żadna część zarówno jego, jak i mojej miny, nie wyrażała żadnych możliwych do odczytania emocji. Lustrowałam jego postać, po czym powolnie kiwając twierdząco głową, udałam się w stronę drzwi. Poddałam się. Gdy je otworzyłam, na podłogę z wyraźnymi jękami niezadowolenia runęło kilka postaci. Oczywiście była to reszta naszej zgraji. Nawet Blair..
- Czemu podsłuchujecie? Mogliście wejść, to i tak nic by nie zmieniło, śmiało. - powiedziałam wskazując ręką na wnętrze pokoju, a sama powoli podreptałam na balkon.
~*~
Odpaliłam papierosa. Włożyłam go do ust i powolnie zaciągnęłam się ciepłym dymem, który po chwili w takim samym tępie wypuściłam. Miałam wrażenie, że wraz z tym moje problemy znikają. Spojrzałam w dół. Jest wysoko. Moje myśli uciekły do samobójców, którzy rzucają się z budynków i mostów. Trzeba mieć odwagę, żeby to zrobić, bo pomyśl sobie.. Skaczesz, czujesz wiatr na całym ciele, ale wiesz, że to już koniec. Problemy znikają, owszem, ale wraz z problemami znikną również te wszystkie piękne chwile, które mógłbyś przeżyć. Ja jestem na to za słaba. Choć życie bywa trudne, to chcę tu być, nie chcę skoczyć... Ja mam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. A przede wszystkim chcę Go mieć. O kim mówię? To chyba oczywiste.
Mówię o tym, który zawrócił mi w głowie od początku.
Mówię o tym, którego dotyk mnie paraliżuje.
Mówię o tym, który może mnie wyzywać, a ja i tak mu wybaczę to wszystko.
Mówię o tym, który każdy punkt ciała ma idealny.
Mówię o tym, który jest ciepły, nawet gdy jest zimno.
Mówię o tym, który kochał mnie całym sercem.
I wreszcie mówię o tym, którego tak bardzo zraniłam.
Zayn♥
Wypowiedziałam to imię w myślach. Dość tego, tak zrobiłam źle, ale wszystko można wybaczyć i właśnie na tym mi zależy.
Gwałtownie przycisnęłam papierosa do barierki, po czym zrzuciłam go z 20 piętra, na którym właśnie jestem.
Zaczęłam szybko iść w kierunku pokoju, do którego zaglądam chyba częściej, niż do swojego.
Drzwi były otwarte, ale w pokoju był już tylko on. Stał tyłem, ale usłyszawszy moje kroki odwrócił się, a jego twarz przybrała nie miły wyraz. Cofnęłam się na to, a jego mina złagodniała. Podeszłam do fotela i usiadłam.
- Co Ty robisz? - zapytał zdezorientowany.
- Chcę Ci pokazać, że nie zamierzam się z tąd ruszyć, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - powiedziałam stanowczo
- Wiesz, nie mam nastroju i myślałem, że już Ci to dobitnie uświadomiłem, w poprzedniej rozmowie. - odparł.
- W rozmowie? - spytałam podnosząc prawą brew. - Ty to nazywasz rozmową? Nazwij to po imieniu. Powiedziałeś, że jestem suką. Jak widzisz mnie to nie rusza. Możesz mnie nazwać jak chcesz. No dalej, kim jestem? Dziwką, szmatą, zdzirą, kurwą? Tak dobrze, czy może masz jeszcze inne określenia, no dajesz, słucham. - wybuchłam nagle, ale Mulata to nadzwyczjniej w świecie zatkało. Nie trwało to jednak długo, bo przysięgłabym, że zobaczyłam jak nad jego głową zaświeciła żaróweczka.
- Hmm.. Wszystko świetnie, tylko zapomniałaś dodać słowo "puszczalska". - powiedział z tym swoim sarkastycznym uśmiechem.
- Kocham Cię, Zayn. - wypaliłam. Nie miałam zamieru tego powiedzieć, ale tylko to miałam w głowie przez całą rozmowę, niestety moje myśli bez mojej zgody w najmniej odpowiednim momencie, przybrały światło dzienne.
- Słucham? - zapytał niedowierzając. Teraz jednak cały czas stał zatkany i nie zapowiadało się, na kolejne zaświecenie żaróweczki.
- Dobrze usłyszałeś. - powiedziałam, a Zayn wykonał nieoczekiwany dla mnie ruch. Podszedł gwałtownie do szklanego stołu, przy którym siedziałam i z całej siły cisnął w niego swoją pięścią, sprawiając, że środek stoliku pekł, i rozprysł się na malutkie kawałeczki, kalecząc przy tym całą dłoń Mulata.
- Co... - chciałam powiedzieć, ale mi przerwał.
- Po prostu stąd wyjdź, ok? Bo inaczej będę musiał Cię wyrzucić własnoręcznie. - odparł takim tonen, którego nawet ja się wystraszyłam. Postanowiłam schować swoją dumę i wcześniejsze obietnice, że nie wyjdę stąd do póki nie porozmawiamy, i pośpiesznie opuściłam pokój.
BARDZO< BARDZO< BARDZO KRÓTKO, WIEM, MOŻECIE MNIE ZABIĆ.
BARDZO< BARDZO< BARDZO KRÓTKO, WIEM, MOŻECIE MNIE ZABIĆ.
.
.
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że jest środek tygodnia, więc szkoła i te sprawy, a poza tym dodałam wcześniej niż zwykle.
Rozdział jest beznadziejny, dodałam go tylko i wyłącznie za namową Olivki, której bardzo dziękuję i która ma nie usuwać swojego bloga, bo ją uszkodzę.
Także komentujcie i cierpliwie czekajcie na kolejny rozdział, mam nadzieję, że mi również, tak jak Zayn'owi zaświeci się żaróweczka i coś fajnego wymyślę, do zobaczenia :)
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że jest środek tygodnia, więc szkoła i te sprawy, a poza tym dodałam wcześniej niż zwykle.
Rozdział jest beznadziejny, dodałam go tylko i wyłącznie za namową Olivki, której bardzo dziękuję i która ma nie usuwać swojego bloga, bo ją uszkodzę.
Także komentujcie i cierpliwie czekajcie na kolejny rozdział, mam nadzieję, że mi również, tak jak Zayn'owi zaświeci się żaróweczka i coś fajnego wymyślę, do zobaczenia :)