sobota, 30 marca 2013

*Rozdział 22*

*Livia
Gdy weszłam do kuchni, zobaczyłam Perrie smażącą naleśniki. Nie zauważyła mnie, gdyż była odwrócona tyłem  i w najlepsze śpiewała "Thank you very much". Muszę przyznać, że miała świetny głos, ale to nie zmienia faktu, że stoi w mojej kuchni! No dobra, może nie mojej, ale na pewno mam do tego domu większe prawo niż ona, a w ogóle skąd ona się tu wzięła? Wczoraj jej nie było... Chociaż, gdy przyszłam nie zaglądałam do pokoi, więc mogła w którymś spać.
- Eeem.. Cześć? - powiedziałam pytająco unosząc brew, co miało znaczyć "co Ty robisz w mojej kuchni!?", choć wątpie, żeby zrozumiała moją sugestie.
- O hej Livia, miło Cię widzieć, chcesz naleśnika? - odparła uśmiechając się tak sztucznie, że ślepy by zauważył. Tego było za wiele, tylko niektóre osoby mogą skracać moje imię.
- Podziękuję, wolę nie ryzykować zatruciem. - syknęłam, również sztucznie wyszczerzając swoje równe, białe zęby.
- Pfff.. No dobra, chciałam być miła, ale skoro tego nie doceniasz, to teraz będziemy bawić się inaczej. - odparła zbliżając się do mnie, a następnie popychając. Nie wiele myśląc, sięgnęłam po leżący na stole dzbanek soku pomidorowego mojego taty i wylałam prosto na głowę blondynki, zalewając przy tym jej włosy, twarz i śnieżno białą sukienkę, która swoją drogą BYŁA ładna.
- Na zdrowie. - rzuciłam ironicznie i poszłam do salonu.  Po chwili usłyszałam Zayn'a, który pytał się jej, co się stało. O dziwo powiedziała, że wylała go na siebie przypadkiem. Zastanawiałam się, co się za tym kryje.
Po jakimś czasie nudnego oglądania telewizji, w pokoju zjawił się Harry. Usiadł koło mnie i oparł się o moje ramię.
- Wiesz, wyjeżdzamy w trasę.
- Co? - zrobiłam wielkie oczy.
- Spokojnie, Ty jedziesz z nami, i Miki też, i Blair i..... Perrie.. - to ostatnie powiedział cicho.
- A Danielle? - spytałam, starając się mu uświadomić, że nie obchodzi mnie fakt, iż panna Edwards będzie nam towarzyszyć.
- Ona nie może, ma dużo występów, Liam jest załamany, ale będą jakieś przerwy, w których będzie mógł ją odwiedzić.
- A ile to wszystko potrwa?
- Pół roku. Wrócimy na początku września. - powiedział. Trochę mnie to zaskoczyło. 6 miesięcy, to masa czasu, dużo się może zmienić
- Ty będziesz z nami cały czas, a co do dziewczyn to nie wiem, bo w końcu mają też swoje domy, a i Perrie będzie musiała czasem wyjeżdżać do chorej mamy, Zayn jej bardzo pomaga, bo wiesz, leczenie jest drogie. - dopowiedział jeszcze Loczek. Nie wiem czemu, ale uznałam to za kolejny jej pomysł, jak utrzymać przy sobie Mulata. Proste, bierze go na litość, najpierw jakiś agresywny chłopak, a teraz chora mama..
- Okej, rozumiem. Kiedy wyjeżdzamy? - odparłam obojętnie.
- Właściwie, to jutro rano. - powiedział, za co zaczęłam okładać go poduszkami, że powiedział mi to tak późno. Niestety Hazza był ode mnie silniejszy. Odwrócił role tak, że teraz to on na mnie leżał. Spojrzałam mu w oczy, potem zerknęłam na jego różowe usta i odruchowo przygryzłam dolną wargę. Dokładnie tak, jak robi to Zayn. Styles widocznie zauważył ten gest, bo od razu wpił się w moje usta. Całował mnie bardzo nachalnie, oczywiście w pełni odwzajemniałam pocałunek. Poczułam zimne dłonie na swoich plecach. Już prawie pozbywałam się mojej bluzki, gdy usłyszałam zniesmaczony głos:
- Nie chciałbym Wam przerywać, ale chyba zapomnieliście, że jesteście na kanapie, w salonie, a obok siedzi reszta domowników i się na Was gapi. - powiedział Louis. Faktycznie, zapomniałam gdzie się znajdujemy. Cała czerwona wstałam, poprawiłam swoje ubranie i starając się nie zwracać uwagi na chichoty innych pobiegłam do swojego pokoju. Postanowiłam zacząć się pakować. Skoro jadę na pół roku, to muszę wziąść wszystko, co prawda będziemy jechać wypasionym autobusem, a gdy będziemy gdzieś kilka dni, to na pewno zatrzymamy się w pięcio-gwiazdkowych hotelach, ale i tak większość rzeczy muszę zabrać + dodatkowe walizki na rzeczy, które kupię. W końcu będziemy jeździć po wielu krajach. Byłam zadowolona z tej trasy. Tylko towarzystwo trochę mi przeszkadzało. To znaczy chłopaki ok, Miki też, Blair również, choć ostatnio jest jakaś poddenerwowana i smutna (?), ale myślę, że na takim wyjeździe się rozluźni. W końcu nie będziemy tak grzecznie siedzieć w autokarze, gdy chłopcy będą mieli różne wywiady, koncerty, sesję. Owszem, będziemy czasem z nimi chodzić, no ale nie na wszystko. My w tym czasie możemy chodzić sobie na zakupy, a wieczorami do klubów na imprezy. Ciekawiło mnie tylko, jak zniosę towarzystwo tej jędzy, ale nic nie jest idealne.
W takich rozmyśleniach stopniowo napełniałam rzeczami swoje walizki. Trochę ich było. O ironio, niedawno tu przyjechałam, a teraz znowu muszę wyjechać heh..
Kilka godzin później byłam już spakowana. Było już po 21, ale ponieważ mieliśmy wyjechać rano, to w domu wszyscy spali. Ja również poszłam się wykąpać, a następnie zmęczona pakowaniem usnęłam.
Około 7 rano, wszyscy siedzieli już w kuchni i jedli śniadanie, zamieniliśmy parę zdań i zanieśliśmy swoje rzeczy do autokaru, który już na nas czekał. "Pożegnaliśmy" się jeszcze z domem i zajeliśmy swoje miejsca. Właściwie nie był to zwykły autokar. Był dwupiętrowy. Na dole był tak jakby salon i część gdzie znajdowała się mała kuchnia, a na górze każdy miał swoje łózko i jedna mała łazienka.
Droga minęła spokojnie. Naszym pierwszym celem był Berlin, więc jechaliśmy wiele godzin. Po drodze mieliśmy kilka dłuższych postojów, gdyż chłopaki mieli umówione sesje. Przez to na miejscu byliśmy dopiero po pięciu długich dniach.
Mieliśmy tu zostać cztery dni, więc zatrzymaliśmy się w luksusowym hotelu. Niestety nasi chłopcy mieli zaplanowany koncert, więc my musiałyśmy zostać same. Blair od razu gdzieś wybyła. Powiedziała, że idzie do lekarza. Miki poszła z chłopakami, a my z Perrie zostałyśmy, bo byłyśmy zmęczone.
- Suń ten tyłek! - burknęłam do Blondynki leżącej na sofie, gdyż niestety ja, Hazza, Zayn i ona mieliśmy wspólny pokój.
- Bo? - syknęła lekceważąco.
- Słuchaj, nie drażnij się ze mną, bo ci zrobię krzywdę. - odpowiedziałam.
- Doprawdy? - powiedziała wstając i idąc w moim kierunku.
- Tak. - odrzekłam twardo.
- Posłuchaj mnie bardzo uważnie.. - zaczęła mówić i złapała mnie za ramiona. Kiedy chciałam się wyrwać, ona drapnęła moją twarz swoimi ostrymi tipsami.
- Ała! - syknęłam łapiąc się za policzek.
- Ze mną się nie zadziera. - powiedziała rzucając w moim kierunku ręcznik, który wziżła z fotela. Przyłożyłam go do policzka, był zakrwawiony. Przestraszyłam się jej. Sama się sobie dziwiłam, ale tym razem naprawdę się jej bałam. To było aż do mnie nie podobne, powinnam jej oddać, ale w tamtej chwili sparaliżował mnie strach. Pobiegłam do swojego łóżka i zadzwoniłam do Miki - nie odbierała, ale to oczywiste, w końcu jest na koncercie. Potem wielokrotnie dzwoniłam do Blair, ale ona miała wyłączony telefon. Zaczęłam się martwić. Jest już późno, a ona sama włóczy się po obcym mieście. Już nawet zapomniałam, o tym, co zrobiła mi Perrie. Położyłam się na łóżku i cały czas dzwoniłam do Blair.  Usłyszałam dobijanie się do drzwi. Pośpiesznie otworzyłam i ujrzałam Blair. Była cała przerażona.
- Boże, co Ci się stało?
- Zabiłam ją. - odpowiedziała, a mnie wryło w ziemię.


Wiem, że krótki, ale miałam pewne problemy i nie miałam jak napisać. Pisany na szybko, ponieważ było dużo komentarzy i czułabym się źle, gdybym nic nie dodała. Także dziękuję Wam za miłe słowa  i wyświetlenia. Oby tak dalej, to postaram się napisać jak najszybciej kolejny, długi rozdział. Hmm.. Może we wtorek? Ale uwaga, to tylko wtedy jak będzie dużo komentarzy :) I jeszcze raz przepraszam, bo moim zdaniem rozdział jest beznadziejny :/


UWAGA!!!
W związku z tym, że tak szybko dodaliście tyle komentarzy i prosiliście o kolejną część jutro, mam do Was pytanie:

Wolicie, abym dodała coś krótkiego jutro rano, czy coś długiego we wtorek?

Chętnie już teraz napisałabym superdługi rozdział, ale niestety ja też mam święta i jadę do rodziny, dlatego na napisanie porządnego, długiego rozdziału czas będę miała dopiero we wtorek.

Tak więc decyzja należy do Was, więc jak najszybciej komętujcie co o tym myślicie.


14 komentarzy:

  1. Nie jest beznadziejny, jest świetny! Akcja z Perrie jest mega, a co do Blair to chyba się domyślam... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cudny cudny, ale przerwac w takim momencie ? ;DD no masakra -.- / Monika

    OdpowiedzUsuń
  3. ehh szkoda ze przerwałaś w najlepszym momencie.. :(((( Ale rozdział naprawdę fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. dodaj coś jutro prosze twoje opowiadania są świetnie właśnie przeczytałm całego bloga w 2 godziny ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. dodasz coś teraz ??

    OdpowiedzUsuń
  6. PROSZE DODAJ COŚ >> /fanka Agnieszka/

    OdpowiedzUsuń
  7. UWAGA!!!

    W związku z tym, że tak szybko dodaliście tyle komentarzy i prosiliście o kolejną część jutro, mam do Was pytanie:

    Wolicie, abym dodała coś krótkiego jutro rano, czy coś długiego we wtorek?

    Chętnie już teraz napisałabym superdługi rozdział, ale niestety ja też mam święta i jadę do rodziny, dlatego na napisanie porządnego, długiego rozdziału czas będę miała dopiero we wtorek.

    Tak więc decyzja należy do Was, więc jak najszybciej komętujcie co o tym myślicie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba wolę we wtorek taki dłuuuugaśny, bo tak to będzie co czytać i wgl będziesz miała więcej czasu. Na dobre rozdziały warto jest poczekać, a Ty takie piszesz :) / Majka

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAA EJ PRZEZ CB NIE WIEM CZY WOLAŁABYM MIEĆ ROZDZIAŁ JUTRO CZY WE WTOREK A CIEKAWOŚĆ MNIE ZŻERA.! AWWW <3 BOSKI ROZDZIAŁ - POZDRAWIAM I KOCHAM Livia ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahaha ja Ciebie też :** i dziękuję :* / Weronika_M

      Usuń
  10. tak, ja też chcę we wtorek :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Długi we wtorek, a rozdział boski a nie beznadziejny :*

    OdpowiedzUsuń
  12. ej mam pytanie mogłabyś wysyłać mi rozdziały np. na gg jak tylko je napiszesz kocham to opowiadanie ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. długi we wtorek :)

    OdpowiedzUsuń